DzL 027 – Czwartego czerwca
Rekordowo duży skład – z jednym wyjątkiem wszyscy, którzy kiedykolwiek brali udział w nagraniach. Rekordowo długi czas – ponad 2.5 godziny radosnego pieprzenia.
Rekordowo duży skład – z jednym wyjątkiem wszyscy, którzy kiedykolwiek brali udział w nagraniach. Rekordowo długi czas – ponad 2.5 godziny radosnego pieprzenia.
Od wygranej w totka do wspomnienia o zmarłych.
Rzeka, piwo, noc, zima, skrzypienie śniegu, rozmowy o geodezji.
Na rowerach przemykamy przez drogi między nadwiślanymi wsiami, dyskutując o niebie, łąkach, samolotach, bogactwie, aspiracjach, koparkach, minionych latach i pomnikach. A także o paru innych rzeczach. Słuchamy żab, świerszczy i ptaków, obserwujemy motocykle, samochody i traktory. Oraz to co zwykle.
Dziady ruszają nad rzekę, aby brnąć przez śnieg i rozmawiać o celebrytach, zwierzętach mniej lub bardziej dzikich, życiu miejskim, kruzingu, różnicy w zachowaniach społeczeństw Wschodu i Zachodu w obliczu zagłady i o całej reszcie.
Odcinek, w który idziemy do lasu, gdzie spotykamy dziki. Odwiedzamy także grób żołnierza węgierskiego, krótko zastanawiamy się nad miejscami rozstrzelań Żydów w czasie II wojny światowej, wspominamy o Powstaniu Styczniowym a następnie znów spotykamy dziki, tym razem wcale nie w lesie i w dosyć dużej masie. A na końcu idziemy nad rzekę, gdzie pewien przypadek zmusza nas do zakończenia wyprawy.
Krótki film dokumentalny o rzece Jeziorce w gminie Konstancin-Jeziorna.
Dlaczego „Z biegiem rzeki” nie miało w ten weekend premiery?